Lato to zdecydowanie czas swobodniejszego ubioru. Jednak istnieje tu pewna granica dobrego gustu.
Jest już
końcówka sierpnia. Choć do końca lata został jeszcze niecały miesiąc to coraz
więcej osób zaczyna mówić, że to już końcówka. Ja z kolei jestem przekonany, że
zanim oficjalnie nadejdzie jesień to minie jeszcze sporo pogodnych dni, które
wręcz prowokują do tego aby w weekend wyjechać gdzieś poza miasto. Mimo, że nie
zawsze było normalnie. Zdarzyło się bowiem sporo dni podczas których wychodząc
z klimatyzowanego pomieszczenia na dwór, miało się wrażenie, że właśnie
wsadziło się łeb do piekarnika, a także takich w których można było na własne
oczy zobaczyć i na własnej skórze doświadczyć zjawisk pogodowych nie różniących
się od tych, które można obejrzeć w telewizji na jakimś popularnonaukowym
kanale, oglądając film dokumentalny o tak zwanych łowcach tornad. Te tropikalne
dni sprawiły, że wiele dziewczyn zaczęły nosić jeszcze krótszą wersję krótkich
spodni, czyli o ile się nie mylę – szorty.
Myli
się jednak ktoś, kto teraz sobie pomyślał, że w tym felietonie zachwalał będę
wygląd ładnych dziewczyn ze szczególnym uwzględnieniem ich dolnych kończyn.
Chodzi mi o coś zupełnie innego. Otóż możecie się ze mną zgadzać, albo i nie do
czego macie prawo (w końcu jestem chłopakiem, więc co ja tam wiem…), ale ta
letnie moda jaką można w ostatnim czasie zaobserwować, nie wydaje mi się czymś
stosownym. Oczywiście w takich krótkich spodenkach może być wygodnie i
przyjemnie w ciepły dzień. Sam doceniam zaletę krótkich spodenek kiedy trenuję
bieganie podczas sezonu wiosenno – letniego, chociaż to nieco inna sytuacja.
Nie popadam też w skrajność i nie czuje się oburzony i zgorszony kiedy ktoś
zakłada spodenki lub sukienkę , która kończy się powyżej kolan. Jednak w
ubiorze istnieje pewna granica przyzwoitości. Spodenki, których symboliczne
nogawki mają długość mniejszą niż te przy moich bokserkach mogą nadawać się na
rower, zwłaszcza jeśli jakaś dziewczyna, której zależy na wyglądzie chciałaby
przy okazji opalić sobie nogi, są dobre do pracy na działce czy w ogródku albo
do chodzenia po domu, zwłaszcza gdy temperatura na termometrze w salonie
pokazuje 25, albo i więcej stopni Celsjusza na plusie. Nie nadają się jednak do
tego, aby wyjść w nich na miasto, do restauracji czy innego publicznego
miejsca.
Różne przykłady letnich ubrań
Wydaje
mi się, że wiele dziewczyn myśli dzisiaj, że aby wyglądać atrakcyjnie, dobrze
się prezentować, być akceptowane w towarzystwie rówieśników czy uważane za
takie, które są na bieżąco z modą, stylami i wiedzą co aktualnie jest
najchętniej kupowanym produktem w sklepach spod znaczka Versace (przy okazji
zachęcam do zapoznania się ze specjalną edycją Lamborghini Murcielago Versace -
zaprezentowanej po raz pierwszy w 2006 roku), Gucci, Lacoste czy H&M albo
zwyczajnie być zauważane przez osoby płci przeciwnej – trzeba wybrać taki
rodzaj ubrań – bluzek, sukni, spódnic, spodni, koszulek – które pokazują
znaczną część ciała. Takie zachowanie kojarzy mi się z rybami, które pływają
minimum 1000 metrów
poniżej powierzchni oceanu. Ryby te krążą leniwie po mrocznych i chłodnych
wodach głębin świecąc przed sobą ładnym światełkiem, które przyciąga mniejsze
ryby, nie wiedzące o pewnym istotnym
fakcie, że za tym atrakcyjnym i przyciągającym ich uwagę światełkiem kryje się
wredna paszcza. Podobnie jest u niektórych dziewczyn, które chcąc zwrócić na
siebie uwagę i przyciągnąć do siebie ludzi, odsłaniają fragmenty ciała, które
mają działać niczym wabik ryby głębinowej.
Do tego zdarzają
się stroje dość obcisłe. Gdyby mnie kazano chodzić w obcisłym stroju to nie
czułbym się zbyt komfortowo. Do skóry nie docierałaby odpowiednia ilość
powietrza przez co chyba nie czułbym się zbyt świeżo. Prócz tego chodziłbym
pewnie jak 3PO z Gwiezdnych Wojen. Niektóre przedstawicielki płci przeciwnej
jakoś sobie z tym jednak radzą. Pomijając to, że noszenie obcisłych ubrań jest
zwyczajnie niewygodne, to jest do tego niedobre dla zdrowia. Zwłaszcza dla tych
części ciała, które znajdują się poniżej pasa, a także dla nóg na których mogą
pojawić się żylaki.
Sukienka - nie wiem czy modna bo się na tym nie znam
To wszystko
świadczy o jednym. Coraz większej ilości ludzi zwyczajnie zaczyna brakować
dobrego smaku jeśli chodzi o ubiór i wygląd zewnętrzny. Nie jestem kimś, kto we
wszystkim co niedobre dopatruje się teorii spiskowych i prowadzi krucjatę w
celu znalezienia winnych. Uważam jednak, że do tej sytuacji doprowadził w dużej
mierze świat mediów i mody. Spójrzcie na różne reklamy. Nietrudno znaleźć
takie, których głównymi bohaterkami są kobiety, których ubrania sugerują, że
krawcowi które je szył, zwyczajnie zabrakło materiału. To samo wrażenie można
odnieść oglądając występy i okładki płyt niektórych piosenkarek, patrząc na
wygląd bohaterek różnych filmów i seriali czy przyglądając się czasem kreacją
znanych osobistości. To wprowadza młode osoby w błąd, że aby być atrakcyjnymi i
modnymi (zaznaczam, że chęci bycia atrakcyjnym i modnym nie uważam za coś złego
– ważne aby w tym wszystkim mieć po prostu swój rozum) trzeba się do takich
osób upodobnić. Tylko jest jeszcze coś. Kiedy jakaś dziewczyna jest ubrana,
może niekoniecznie jak na gali rozdania Oskarów, ale elegancko, sprawi miłe
wrażenie tak, że gdy ktoś będzie przechodził obok to pomyśli sobie ”O, ale
ładna dziewczyna, pewnie miło byłoby porozmawiać z taką przy zestawie dobrych
drinków”. Tymczasem gdy przejdzie inna, będąc ubrana w sposób minimalistyczny
(A może jest to jakiś kolejny objaw ogólnoświatowego kryzysu?) to po prostu mam wrażenie, że ktoś taki ma zaniżone poczucie własnej
godności i szacunku do samej siebie.
Jestem
chłopakiem i o modzie oraz trendach mam raczej niewielkie pojęcie. Poza tym
niespecjalnie zaprzątam sobie głowę takimi sprawami. Wiem jednak jedno.
Dziewczyny, żeby ładnie wyglądać naprawdę nie musicie zakładać ekstremalnie
krótkich spodenek.
28.8.2012