Autoświr

Wciąż słyszymy o tym, że bardzo dużo osób nie radzi sobie ze stresem. Jeśli kiedyś dołączę do grona takich osób to wiem co będzie tego przyczyną.



W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi korzysta z pomocy psychologów.  Do specjalistów udają się nawet sportowcy, co niejednokrotnie przynosi dobre rezultaty, ale sprawa ta nie ogranicza się tylko do świata sportu. Coraz większe tempo życia negatywnie wpływa na zdrowie fizyczne i psychiczne. Nieustanna presja ze strony pracodawców lub najbliższych, niepewne sytuacje finansowe i duże kredyty, niezadowolenie z własnego życia – wszystko to sprawia, że coraz więcej osób ląduje na kozetce. Wiele wskazuje na to, że ten stan będzie się coraz bardziej pogłębiał. Ostatnio stwierdziłem, że jeśli ja też znajdę się kiedyś u psychoterapeuty, to wiem już jaka będzie tego przyczyna.

                W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi nie radzi sobie z nadmierną presją


            Pierwsze objawy pojawiły się prawie rok temu. Któregoś razu jadąc samochodem, zauważyłem, że po dłuższej jeździe coś zaczyna delikatnie piszczeć przy, jak mi się zdawało, lewym przednim kole. Podejrzewam, że znaczna większość ludzi może by i ten fakt zauważyła, ale raczej nie za bardzo by się nim zmartwili. W końcu samochód jest maszyną, w której znajduje się niezliczona liczba rozmaitych elementów i coś po prostu ma prawo czasem zapiszczeć. Ja jednak najwyraźniej nie należę do większości,  a już na pewno nie pod tym względem. Niemal całą dalszą drogę do domu zastanawiałem się z lekkim niepokojem co też może się dziać. Może to objaw jakiejś usterki, która zagraża bezpieczeństwu na drodze? Może jest to coś, czego naprawa będzie mnie dużo kosztować? Przestałem się nad tym zastanawiać dopiero pewien czas później, kiedy po rozmowie z osobami, które na temat mechaniki samochodowej wiedzą trochę więcej niż ja, ustaliłem, że ciche piski są po prostu spowodowane brakiem jakiegoś smaru w zawieszeniu. Ogólnie mówiąc piszczało z tego samego powodu co nienasmarowane drzwi w Waszym domu. Dlatego przy okazji najbliższej wizyty u mechanika powiedziałem, żeby zerknął na zawieszenie. Dzisiaj wprawdzie też słychać jakieś odgłosy z zawieszenia, ale znacznie rzadziej, a ja już się tym nie przejmuję.
            Niejednokrotnie zdarzało mi się też zastanawiać czy aby nie mam za mało powietrza w oponach. Zdaje się, że popadłem w coś co można nazwać autosugestią. Działa tutaj podobna zasada jak u hipochondryka, który boi się, że zachoruje na jakąś chorobę. Całymi dniami myśli o tym tak intensywnie, że w końcu zaczyna mu się zdawać, że zaczął odczuwać objawy  owej dolegliwości. Ja chyba też myślałem o ciśnieniu w oponach na tyle intensywnie, że zaczęło mi się wydawać, że jest ono za małe. Mimo, że nie odczuwałem żeby samochód zaczął gorzej się prowadzić, a wszyscy inni mówili, że powietrza w oponach wcale nie brakuje.
            Suma wszystkich strachów miała jednak miejsce przed przeglądem, który trzeba było wykonać aby mieć ważny dowód rejestracyjny. Kilka dni wcześniej zaczęły się pojawiać w głowie myśli siejące niepewność. Czy aby na pewno wszystko z moim autem jest w porządku? (Mimo zapewnień mechanika, że samochód spokojnie powinien przejść przegląd.) A co, jeśli hamulce nie są w pełni sprawne (choć zmieniałem je ledwie dwa miesiące wcześniej) albo będą jakieś luzy w układzie kierowniczym? Absolutnie nie miałem ochoty poświęcać czasu, a tym bardziej pieniędzy na nieplanowane naprawy. Moje obawy jednak zupełnie się nie sprawdziły i okazały się, jak w poprzednich przypadkach, kompletnie bezpodstawne. Z samochodem wszystko było w najlepszym porządku. Jakby tego było mało, to człowiek, który robił przegląd okazał się fanem sportu samochodowego i byłym rajdowcem – amatorem. Efektem tego była sympatyczna rozmowa na temat rajdów i samochodów, która w sumie trwała dłużej niż sam przegląd.

                                    Nawet w najlepszym aucie może zdarzyć się awaria
           

 Całkiem niedawno miałem okazje wybrać się na prawie puste lotnisko. Były tam trzy pasy. Jeden zajęty przez jakąś firmę, która organizuje loty turystyczne. Drugi, z całkiem niezłą nawierzchnią, choć nieużywany był niestety z obu stron zagrodzony. Na trzeci można było swobodnie wjechać, jednak należało uważać na drobne kamyki, które przy ślizgach i większych prędkościach mogłyby szybko zużyć opony, a także na dziury, na które najechanie mogłoby się skończyć solidnym wstrząsem. Wszędzie było widać ślady mówiące o tym, że spalono tu wiele gumy i często celowo wprowadzano auta w poślizg. Można powiedzieć zatem, że spędziłem popołudnie pod znakiem dynamicznych przyspieszeń i ostrych hamowań, slalomów pomiędzy oponami,  nagłych skrętów, wysokich obrotów i szybkiego zużycia paliwa. Po powrocie z zabawy zajrzałem pod maskę, aby sprawdzić poziom płynów. Wszystko było w porządku. Po pewnym czasie dla pewności chciałem to sprawdzić jeszcze raz, więc pociągnąłem za wajchę do otwierania maski. Pociągnięcie okazało się bezskuteczne. Popsuło się coś w mechanizmie otwierania maski, a ja miałem kolejną materię do analiz i spekulacji.
            Jak więc widać, kiedyś może nadejść taki dzień w którym będę musiał wybrać się do psychoterapeuty. Wyobrażam sobie nawet jak mogło by to wyglądać:

- Dzień dobry panie Mateuszu. Jaki problem pana do mnie sprowadza? O czym chciałby pan porozmawiać?
- Dzień dobry panie doktorze. Otóż czuję się wewnętrznie rozbity. Wszystko zaczęło się od momentu, w którym zepsuł mi się samochód.



                                                                                                                      24.09.2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz