Raczej nikt z nas nie uniknie
życiowych trudności. Czytając gazetę na
temat sportu samochodowego odkryłem jednak pewną filozofię radzenia sobie z
nimi.
Dziś chciałbym pokazać Wam pewną życiową postawę. Jest to sposób
patrzenia na rzeczywistość w momentach, można powiedzieć ogólnie, kryzysowych.
Sposób ten z reguły przypisuje się filmowym bohaterom, różnego rodzaju
wyczynowcom i nieprzeciętnym osobom, ale tak naprawdę jest dostępny dla
każdego. O co chodzi? Przeczytajcie sami.
Wszystko zaczęło się od pewnego
lutowego przedpołudnia. Miałem wtedy okazję, aby wybrać się do znanego centrum
handlowego znajdującego się na poznańskim śródmieściu. Był to poniedziałek, a
co za tym idzie znaczna część społeczeństwa właśnie siedziała w swoich
miejscach pracy i innych codziennych zajęć. Nic zatem dziwnego, że w środku
było niewielu ludzi. Jeśli jednak na kogoś natrafiłem to byli to z reguły:
pracownicy centrum handlowego, siedzący w barach i restauracjach, omawiający
jakąś nową strategię dla firmy
biznesmeni oraz niemający co ze sobą zrobić w czasie zimowej przerwy
studenci. Wiem, że ja też jestem studentem, ale mogę zapewnić, że nie znalazłem
się tam z powodu braku zajęć. Tak więc kiedy większy procent społeczeństwa
siedział w biurze przed ekranem komputera, załatwiał rozmaite sprawy lub narzekał na swojego szefa, ja przemierzałem
duży hol, patrząc na sklepowe wystawy i obserwując mijanych ludzi.
W końcu wszedłem do Empiku w celu
przejrzenia prasy muzycznej i/lub motoryzacyjnej. Po paru chwilach odnalazłem
jeden z interesujących mnie działów, a kilkanaście sekund później trzymałem w
rękach gazetę o Formule 1. Przeglądając stronę za stroną dotarłem do
interesującego wywiadu z Robertem Kubicą. Kubica, jak pewnie wiecie, przechodzi
rehabilitację po ciężkim wypadku. Leczenie idzie na tyle dobrze, że polski
kierowca ma już za sobą starty w rajdach samochodowych i testy w aucie
wyścigowym. Przyznaje jednak, że nim wróci do Formuły 1, musi jeszcze minąć
trochę czasu.
„Wciąż wierzę w to, że mogę wrócić. Obecnie
mam pewne ograniczenia dotyczące prowadzenia single-seaterów*, jednak jest
lepiej. Nie jest już jak pół roku temu, czy trzy miesiące temu. Dzięki rajdom i
testom na torze moja forma powoli ulega poprawie, ale przede mną jeszcze długa
droga.”
Mimo, że nie zawsze jest łatwo, Robert nie traci wiary w siebie
W wywiadzie wiele miejsca poświęcone
jest teraźniejszości oraz przyszłości Roberta. Z zaciekawieniem czytałem o jego
niedawnych startach w rajdach czy testach, które okazują się niemałymi
sukcesami. Tym co jednak robi największe wrażenie jest jego postawa wobec
przeciwności jakie go spotykają. Nie ma frustracji, złości czy zniechęcenia.
Zamiast tego optymizm i stoicki spokój, które niemal udzielają się czytającym
artykuł.
„Frustracja nic mi nie da. – mówi Robert
- Nie ma innego wyjścia, muszę dalej się
starać w tej trudnej sytuacji. Nigdy nie ma końca: cały czas starasz się być
lepszy i się poprawiać.”
Kiedy sprawy nie
idą po naszej myśli łatwo jest ulec
pewnemu zniechęceniu i rozżaleniu. Wcale się oczywiście nie dziwię, że w
obliczu zdarzeń, których wolałoby się uniknąć pojawiają się negatywne myśli,
pesymizm, a wewnętrzny stan człowieka przypominać może wędrówkę po śliskim
szlaku przy pochmurnej pogodzie i silnym przeciwnym wietrze. Co wtedy zrobić? Czy zejść z tego szlaku
uznając dalszy marsz za niepewny i ponad siły? Może jednak lepiej będzie podnieść
głowę do góry i utrzymać kurs? Myślę, że wzorem Kubicy, nie ma co się za dużo
mazgaić, ale trzeba dostosować się do sytuacji
i z opanowaniem oraz optymizmem ruszać dalej.
Do głowy przyszła mi też inna
refleksja. Trudności, kryzysy i różne niełatwe sytuacje są czymś czego człowiek
zazwyczaj za wszelką cenę chce uniknąć i ominąć je szerokim łukiem. Dla mnie
jak i wielu studentów czymś takim mogą być chociażby zaliczenia, egzaminy i
poprawki (te ostatnie zdarzają mi się dosyć często). Mogą to być także problemy
w relacjach z drugim człowiekiem, kłopoty w pracy, choroba, zepsuty samochód i
wiele innych. Możesz w myślach wstawić tutaj jakiś swój problem. To oczywiście naturalne, że nikt nie chce tego
przeżywać, ale warto na to spojrzeć z innego punktu widzenia. Czasami te negatywne wydarzenia mogą doprowadzić do
czegoś dobrego. Przejście przez trudne sytuacje może być cennym doświadczeniem
lub uczyć doceniania tego na co zazwyczaj nie zwraca się większej uwagi.
„Mówicie, że wyglądam na optymistę, ale
uwierz mi, czasami nie jest tak pozytywnie. W naprawdę ciężkiej sytuacji, kiedy
nagle dostrzegasz pewne pozytywy w przyszłości, to zdajesz sobie sprawę, że
nawet najmniejsze rzeczy są ważne.”
Zawsze należy z wiarą w siebie i optymizmem iść do przodu.
Raczej nie znam nikogo, komu nigdy
nie przytrafiłyby się przygnębiające sytuacje czy życiowe trudności. Postawa
Roberta Kubicy pokazała mi jednak pewną filozofię radzenia sobie w takich
momentach. Można się mazgaić, narzekać, zamartwiać i denerwować tym co się
stało. Można przewlekle rozpamiętywać
jaka to krzywda się dzieje. Tylko czy to
do czegoś doprowadzi? Chyba tylko do jeszcze większej frustracji.
Lepiej z
opanowaniem przyjąć daną sytuację, czego nie należy mylić z biernym zgadzaniem
się na swój los, by z optymizmem i wiarą w siebie ruszyć do przodu. Do tego
naprawdę nie trzeba być bohaterem z amerykańskich filmów albo Robertem Kubicą.
„Jeśli będę miał szczęście, będę pracował i
elementy układanki się ułożą, to może któregoś dnia poprowadzę samochód
F1."
Czego ja i wielu
ludzi Tobie życzy.
14.02.2013
*single-seater - samochód
wyścigowy z odsłoniętymi kołami posiadający ciasny kokpit
przeznaczony
zazwyczaj dla jednej osoby
Cały wywiad z Robertem Kubicą
można przeczytać w lutowym wydaniu magazynu „F1 Racing”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz