W ciągu kilkunastu lat zmianom uległo wiele gałęzi technologii. Nowe trendy nietrudno przeoczyć także na polu motoryzacji.
Gdyby spotkać
kogoś z grona moich najbliższych znajomych i zapytać o to, czy jestem kimś, kto
jest na bieżąco z tym co dzieje się w świecie motoryzacji, to zapewne odpowiedzieliby, że jestem niezłym
automaniakiem. Rzeczywiście jest to prawda, co zresztą nietrudno wywnioskować
śledząc moje felietony. Musiałbym tu jednak sprecyzować, że nie dotyczy to
motoryzacji ogólnie, ale zawęża się do świata wyścigów i sportowych samochodów.
Potrafię w miarę precyzyjnie podać osiągi różnych modeli Ferrari, McLarena lub
Lamborghini. Nie zawsze jednak orientuję się w danych dotyczących aut jakie
można zobaczyć na zwyczajnych ulicach gdy tylko wyjdzie się przed dom. Owszem,
odróżnię Fiata od Toyoty, ale gdyby zapytać mnie o ich moc albo maksymalną
prędkość mógłbym poczuć się nieco zakłopotany.
Wiem zatem, że Lamborghini na
najbliższy salon samochodowy w Genewie szykuje nowy kocept GT, Ferrari niedługo pokaże auto zbudowane z
okazji 70-lecia firmy, a Bentley już
niebawem zacznie sprzedawać wielką czterodrzwiową i luksusową w każdym calu
limuzynę. Śledząc już od lat to co dzieje się w dziedzinie sportowych
samochodów zauważam też jak zmienia się stylistyka. Wystarczy popatrzeć na
bolidy F1 z minionego sezonu. Tym, co z pewnością zauważy nawet ktoś kto nie
interesuje się wyścigami, są duże, rzucające się w oczy spoilery i inne
mniejsze elementy, których zadaniem jest poprawa aerodynamiki. Oczywiście ma to
swoje uzasadnienie. Dzięki tym elementom auta lepiej trzymają się drogi, a
jazda jest łatwiejsza dla kierowcy. Wystarczy jednak cofnąć się do roku,
powiedzmy, 2000 by zobaczyć jaka w ciągu 13 lat zaszła różnica. Można również przyjrzeć się autom
startującym na przełomie wieku w wyścigu Le Mans i porównać je z tymi z roku
2012. Tutaj widać, że starsze auta charakteryzowały się bardziej smukłą
sylwetką, z kolei te dzisiejsze jak chociażby superwyścigowe Audi R18 mogą
bardziej kojarzyć się z jedno, ewentualnie dwuosobowym pojazdem międzygalaktycznym.
Marcello Gandini, Sergio Pininfarina i Giorgetto Giugiaro -
dzięki ich wyobraźni powstały auta podziwiane do dzisiaj
Wróćmy jednak do aut, które mogą legalnie jeździć po zwyczajnych drogach.
Przeglądając gazety na temat motoryzacji lub serfując po internecie, często mam
okazję oglądać najnowsze modele szybkich samochodów. Podziwiam ich oszałamiający wygląd, doceniam
pracę jaką musiały wykonać osoby odpowiedzialne za stworzenie komfortowych i
obszytych skórą wnętrz i dostrzegam jakim talentem musi wykazać się ktoś, komu
zostało powierzone takie dopracowanie mechanicznych szczegółów auta, aby jazda
była ekscytująca i bezpieczna jednocześnie. Bardzo podoba mi się najnowszy
model Vipera, który był niedawno prezentowany w
motoryzacyjnym programie przygotowanym przez amerykańskiego prezentera
telewizyjnego oraz komika Jay’a Leno. To auto jest znakomitym połączeniem tej
stworzonej na początku lat 90-tych legendy motoryzacji, z nowoczesnością. Świetnie prezentuje się także ostatni model
Chevroleta Corvette, choć można mu zarzucić nadmierne podobieństwo do Ferrari
599. Jak zawsze rewelacyjne jest też
Lamborghini ze swoim Aventadorem, które zwłaszcza pomalowane na czarno, zyskuje
wygląd pojazdu będącego własnością samego Batmana. Te auta rzeczywiście
zasługują na podziw. W dodatku mają one wiele udogodnień takich jak stała
nawigacja, systemy kontroli trakcji czy różne inne czujniki mające czynić
jazdę bezpieczniejszą i bardziej komfortową, a które trudno wszystkie wymienić.
Można się temu dziwić, ale mimo tych wszystkich gadżetów i
oszałamiającego wyglądu, wolę sportowe samochody z lat 90-tych i kilku
pierwszych lat XXI wieku. Styl aut, które były produkowane kilka, a czasem
nawet kilkanaście lat przed erą iPhoneów czy YouTube’a bardziej mi opowiada. Maszyny z tamtych
czasów mają pewną grację i klasę, którą czasem ciężko mi jest uchwycić we
współczesnej motoryzacji. Kształty tych dawniejszych samochodów są bardziej
smukłe, nieco bardziej stonowane niż
współczesna auto-moda i mimo ewidentnie sportowego, a czasem nawet agresywnego
charakteru, myślę, że ich zarysy mają w sobie jednocześnie coś delikatnego.
Warto tutaj wspomnieć dwóch wybitnych projektantów: Marcello Gandiniego i Sergio Pininfarinę, których myśl i wyobraźnia sprawiły, że dziś
możemy podziwiać takie dzieła sztuki i techniki jednocześnie jak Ferrari
Testarossa, 550, Enzo, Bugatti EB110, Lamborghini Countach, Diablo. Nie
zapominajmy też o Giorgetto Giugiaro,
który założył studio odpowiedzialne za takie projekty jak Lotus Esprit,
Maserati 3200 GT lub kosmiczne i prawie w ogóle nie znane auto o nazwie Alfa
Romeo Italdesign Schigera. Uważam, że nie będzie przesadą jeśli powiem, że
sportowe samochody z tamtych czasów mogą być tak samo podziwiane jak rzeźby
antycznych Greków albo świątynie starożytnych Rzymian. Do tego nie miały tych
wszystkich elektronicznych gadżetów, czujników i innego wyposażenia, które tak
powszechne we współczesnej motoryzacji, odbierają jednak kierowcy samodzielność
i pewne poczucie swobody.
Auta sportowe lat 90-tych (lewa) i te z lat ostatnich (prawa)
Od góry: Ferrari 550 i F12, Mclaren F1 i P1, Corvette C5 i C7
Z czym spotykam się dzisiaj? Co
powiedzieć o współczesnych projektach? Żeby być uczciwym to muszę przyznać, że
wygląd dzisiejszych aut wyczynowych również może wzbudzić zainteresowanie
przechodniów i charakteryzować się oryginalnością. Mimo wszystko często do ich
kształtów wkrada się pewna kanciastość. Zdarzają
się różne dziwne przetłoczenia,
przeprojektowane moim zdaniem nosy (w sensie maski) lub też zbyt ostro
wyglądający tył. Wiem, że moje opisy może nie są zbyt eleganckie, ale ciężko mi
znaleźć lepsze określenia. Podsumował bym to tak, że elegancja i smukłość są po części zastępowane przez większą
kanciastość i, tak…myślę, że to dobre wyrażenie – pewną krzykliwość. Tak,
jakby wygląd samochodu miał mówić, że jego właściciel to ktoś dominujący nad
innymi, lepszy, liczący się bardziej niż ci, którzy być może nie mają takiej
pozycji jak on. Może to zbyt daleko idący wniosek, ale czyżby wygląd
współczesnych aut miał odzwierciedlać dążenia wielu ludzi i zjawiska
obserwowane w dzisiejszych czasach?
Większa krzykliwość
produkowanych obecnie automobilów zdają się odzwierciedlać narastający
hałas, i narzucanie się otaczającej nas rzeczywistości. Wygląd
auta, który ma pokazywać, że właściciel to „jednostka dominująca” wskazuje na
to, że dziś dla wielu ludzi bardzo liczy się to czy są postrzegani jako ktoś przebojowy, zawsze odnoszący
sukcesy, podążający za aktualnymi trendami
i liczący się w społeczeństwie – ludzie boją się być takimi jakimi są naprawdę.
Gdy czynniki te stają się motywem zakupu nowego samochodu, to zakup ten staje
się pewną formą zakładania maski. Tak więc, choć dzisiaj także produkowanych jest wiele
wspaniałych aut, to jednak coraz częściej brakuje im pewnej gracji jaką mieli
ich poprzednicy sprzed kilkunastu lat.
Oczywiście nie chodzi mi o to, aby krytykować stan współczesnej
motoryzacji i pisać jakie to kiedyś były auta z klasą, a te dzisiejsze to nawet
nie dorastają im do pięt. Gdybym celem kupna samochodu znalazł się w salonie
gdzie sprzedają sportowe auta z lat obecnych jak i te nieco starsze, to szedłbym wolnym krokiem podziwiając Ferrari
F12, Astona Martina One77 czy Jaguara F-Type z roku 2013. Po chwili
przeszedłbym jednak do działu 1990 – 2000 i wybrałbym coś z tego segmentu. Na
nowinkach technicznych w aucie mi nie zależy, a od kanciastych przetłoczeń i nowocześnie
wyglądających nadwozi wolę być może już nieco niemodną smukłość, elegancję i
delikatność .
26.02.2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz